Yankee Candle Coastal living

Yankee Candle Coastal living

Dzisiaj przychodzę do Was z opinią o zapachu Yankee Candle, któy choć wyszedł we wcześniejszej serii bardzo mocno kojarzy mi się jednak z wakacyjnymi edycjami. Najchętniej przypisałabym go wraz z Sea air do kolekcji Life's a beach pomiędzy zapachy Wild sea grass a Beach holiday. To zapach świeży, kojarzący mi się z kurortem nad morzem lub oceanem. Dlaczego?


Coastal living to świeży zapach, kojarzący mi się z kurortem nad morzem lub oceanem. Nadmorskie spacery pośród wydm, jod w powietrzu i morska bryza - to kwintesencja spacerów po wybrzeżu morza Bałtyckiego. Wiele urokliwych miejsc jest pomijanych przez turystów, bo przecież wakacje all inclusive za granicą. Nie potępiam tego, jednak chcę zwrócić uwagę, że cudze chwalicie, a swego nie znacie. Polecam plażę od strony morza na Helu - tam w lipcu i sierpniu znajdziecie największy spokój i minimalizm w parawaningu. Jeśli ktoś z Was tam był, to już wie czego spodziewać się po tym zapachu - wyludniona plaża, nienaruszona natura.


Czy wśród Was znajdują się fascynaci polskich plaż?

Konturowanie z Makeup Revolution: paleta ultra contour

Konturowanie z Makeup Revolution: paleta ultra contour

Za oknem taka piękna pogoda, a ja spędzam cały weekend w pracy. Cóż, nie ma co się nad sobą użalać - bez pracy nie ma kołaczy, za coś żyć trzeba. Plany na wakacje są, przydałby się też nowy rower, rolki i telefon, więc trzeba zagryźć zęby i nie myśleć o tym, że inni mają dzisiaj wolne i odpoczywają.
Temat konturowania i strobingu wciąż jest na czasie - umiejętnie wykonany makijaż potrafi wiele zdziałać: wyszczuplić twarz, nadać jej trójwymiarowości, żeby makijaż nie wydawał się płaski. W drogeriach i innych punktach z kosmetykami znajdziemy wiele produktów przeznaczonych do konturowania na sucho czy mokro. Jak wybrać ten najlepszy?
 

Paleta do konturowania Makeup Revolution nie jest moim pierwszym doświadczeniem z tego typu kosmetykami. Wcześniej używałam paletki trio do konturowania z Wibo, a także miałam doświadczenie ze stickami do konturowania z Make up for ever podczas konturowania w Sephorze.W poczekalni mam również kosmetyki do konturowania i strobingu z Cashmere, które przetestowałam i otrzymałam podczas minionej edycji Meet Beauty. Czy na w porównaniu do innych kosmetyków jestem zadowolona z paletki Ultra Contour?

Zdecydowanie tak. Cena w granicach 40 zł, łatwa dostępność, a możliwości jakie daje paletka wiele. Przede wszystkim paletka zawiera kompozycję 8 pudrów - trzy jasne, 3 brązujące oraz 2 rozświetlacze. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ w zależności od stanu i wyglądu mojej cery mogę dobrać odpowiedni odcień kosmetyku - lub jeśli ktoś woli mogę powiedzieć odpowiedni dla wielu typów urody i karnacji, a ze względu na zbliżającą się porę roku sprawdzą się zarówno dla bladolicych jak i opalonych kobiet.
Jeśli chodzi o same właściwości produktu, to paletka jest bardzo ładnie i solidnie wykonana, a w środku znajdziemy pełnowymiarowe lusterko. Pudry są drobno zmielone, nie twarzą plam na twarzy, raczej trudno zrobić sobie nimi krzywdę, choć mają dobrą pigmentację. Paletka jest bardzo wydajna, choć muszę przyznać, że pudry podczas aplikacji pędzlem potrafią się osypywać na obudowę paletki co zostało uwidocznione na jednym ze zdjęć.


Jakie macie doświadczenie z produktami do konturowania?
Jak pielęgnować usta? Prosty przepis na peeling do ust i porównanie Balmi vs. EOS

Jak pielęgnować usta? Prosty przepis na peeling do ust i porównanie Balmi vs. EOS

Pielęgnacja ust to dla większości z nas ważna sprawa - zwłaszcza w sezonie zimowym, kiedy wystarczy chwila aby spierzchnięte źle prezentowały się przez kilka dni. Obecnie pogoda znacząco się poprawiła, jednak nie zwalnia nas to z pielęgnacji - pomyślmy o matowych szminkach i energetyzujących kolorach, które zawsze zwracają uwagę innych ludzi. Czy chcemy, aby inni widzieli niedoskonałości na naszych wargach? Zdecydowanie łatwiej jest je wypielęgnować. Poniżej przedstawię Ci prosty i sprawdzony sposób na zadbane usta oraz porównam dwa popularne balsamy do ust.

 

W poprzedniej pracy często łapałam się na gryzieniu warg czy oblizywaniu ust podczas gdy nad czymś się zastanawiałam. Skutkowało to oczywiście spierzchnięciem i suchymi skórkami. Nie wyglądało to estetycznie, a 'usterki' niestety nie dało się usunąć natychmiastowo. Choć nie zawsze udaje mi się utrzymać idealny stan ust, to jednak coraz rzadziej zdarzają mi się takie wpadki. Wszystko dzięki kilku zasadom, których się trzymam. Możecie stosować wybrane z nich, jednak najlepszy efekt osiągnięcie stosując wszystkie.

  1. Peeling ust - możecie kupić gotowy produkt np Mariza lub wykonać go samodzielnie. Ten produkt znacząco wygładzi usta, zapobiegnie suchym skórkom lub je zniweluje. Dodatkowo może zadbać o prawidłowe nawilżenie ust.

    Prosty przepis na peeling do ust

    Składniki:
    2 łyżeczki cukru
    1 łyżeczka miodu
    odrobina oliwy z oliwek

    Przygotowanie:
    Wszystkie składniki należy ze sobą wymieszać i przełożyć do pojemniczka (np po innym kosmetyku). Najlepiej trzymać go w lodówce - dzięki temu dłużej będzie zdatny do użycia.
  2. Masaż ust - najprościej jest go wykonać szczoteczką do zębów - po prostu kilka razy przesunąć włosiem po ustach. Oczywiście siłę nacisku oraz twardość włosków należy dostosować do wrażliwości naszych ust. Aby masaż był przyjemniejszy możecie uprzednio nawilżyć usta np wazeliną.
  3. Nawilżanie ust - dobra pomadka ochronna zadba o właściwy stan ust: nawilżone i wypielęgnowane prezentują się o niebo lepiej. Obecnie mamy szeroki wybór produktów do pielęgnacji ust - olejki, pomadki, balsamy czy masełka. Wśród tak dużego wyboru warto zwrócić uwagę na skład inci, ponieważ nie zawsze opakowanie, które zwraca naszą uwagę skrywa wartościowy skład. A o tym poniżej..


Szał na ładne opakowania balsamów do ust dopadł i mnie. Zwykle wystarczała mi zwykła pomadka ochronna, która bez problemu mieściła się w torebce, kosmetyczce czy kieszeni płaszcza. Malinowy Balmi był do zgarnięcia na Goodies w standardowej cenie ok 20-25 zł.. Początkowo byłam z niego zadowolona - urocza kosteczka, energetyzujący kolor, możliwość przypięcia niczym brelok. Każde zakochanie się jednak mija, a wtedy zaczynamy dostrzegać wady. Otóż Balmi bazuje na parafinie, która w moim odczuciu oblepiała usta, pozostawiała niesmak i niestety nie nawilżała tak samo jak EOS (Evolution Of Smooth).
EOSka kupiłam na ostatniej promocji w Rossmannie zachęcona pozytywnymi  opiniami. EOS nie odstępuje od Balmi urokiem - nieco spłaszczona kuleczka występuje w wielu kolorach w zależności od wersji zapachowej. Z racji, że był to wiosenny zakup wybrałam Sweet mint - taka wersja według mnie najbardziej sprawdziłaby się latem i nie myliłam się. Balsam genialnie nawilża, pozostawia usta gładkie, a w dodatku przyjemnie chłodzi - nieco kojarzy mi się tu z Carmexem. Cena EOSa w stosunku do Balmi wygląda podobnie.
Jeśli chodzi miałabym Wam polecić gadżeciarski produkt do ust, który zadba o nawilżenie i odpowiednią pielęgnację z pewnością byłby to EOS. Kiedy go zużyję (a jest bardzo wydajny!) z pewnością do niego powrócę lub wybiorę inny zapach. Poniżej zamieszczam jeszcze dla Was składy do porównania.


Skład (INCI) BALMI: Polybutene, Paraffinum Liquidum, Petrolatum, Ozokerite, Synthetic Wax, Ethylhexyl Palmitate, Parrafin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cera Carnauba, Butyl Methoxydibenzolmethane, Benzophenone-3, Butyrospermum Parkii Butter, Hydrogenated Jojoba Oil, Aroma, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, CI 77891.

Skład (INCI) EOS Sweet mint: Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Beeswax (Cire D’abeille)*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Mentha Piperita (Peppermint) Oil*, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Stevia Rebaudiana Leaf/Stem Extract*, Tocopherol, Limonene**, Linalool**; *składniki organiczne.

Woodwick Pear cider

Woodwick Pear cider

Pogoda coraz bardziej nas rozpieszcza - ja już nie mogę się doczekać urlopu i relaksu w nadmorskich miejscowościach - wszak kocham polskie morze. Swoją drogą myślę o kilku wpisach dotyczących spędzania czasu nad polskim morzem - co Wy na to? Póki co, przed wyjazdem, trzeba jednak zebrać się w garść, ale jako domowy umilacz odkryłam wosk WoodWick Pear cider, który zainspirował mnie do odkrywania nowych smaków cydrów. Mam już kilka smaków, które z pewnością zabiorę ze sobą o zachodzie słońca na plażę. A wracając do zapachu - jesteście go ciekawi?


Jak zapach gruszkowego cydru interpretuje WoodWick? Zapach jest lekki, czuć w nim coś musującego, świeżego, choć nieco słodkiego, a zarazem ciepłego, ale nie otulającego. Dla mnie to zapach lekkiego alkoholu na plaży lub łące w ciepły, słoneczne dzień. Woń podczas palenia wosku jest przyjemna, relaksująca. Nie czuć tu drażniącego alkoholu czy nadmiernej słodkości. Zapach jest odpowiednio wyważony. Jeśli zainteresowaliście się woskami WoodWick to Goodies znajdziecie sporą ofertę ich wosków. Warto się im bliżej przyjrzeć - są wśród nich zapachy proste - jedna woń lub złożone, rozbudowane, które imitują jakieś miejsce.

 

Maj powoli dobiega końca - jak moglibyście go podsumować? Czy znaleźliście chwilę na spotkanie ze znajomymi twarzami? Mi w miniony weekend udało się spotkać parę znajomych blogerek i blogerów podczas Meet Beauty :)

Openbox Liferia kwiecień '17 - BioOleo, Cosnature, Neauty Minerals, Earthnicity, Nspa

Openbox Liferia kwiecień '17 - BioOleo, Cosnature, Neauty Minerals, Earthnicity, Nspa

Dzisiaj przychodzę do Was z przeglądem zawartości najnowszego boxa Liferia. Różowe pudełeczko tym razem zaskoczyło mnie jeszcze mocniej. Poza ujawnionym przed wysyłką kosmetykiem zawiera równie fajne kosmetyki - ekipa Liferii zyskuje coraz więcej fanów dzięki swoim staraniom, toteż aż się nie mogę doczekać kolejnej odsłony pudełeczka. Co tym razem znalazło się w różowym zestawie?


Nawet większość opakowań kosmetyków wpisywała się w kolor pudełeczka - na opakowaniach przeważa róż, co sprawia wrażenie bardzo kobiecych preparatów. Zestaw jest bardzo fajny - tym razem postawiono na pielęgnację i makijaż. Może troszeczkę brakuje mi jakiegoś dodatku w postaci akcesoriów, jednak ucieszyła mnie ulotka informująca o technikach oraz zaletach masażu twarzy. 


Ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że stawiam na pielęgnację. Powoli wychodzi na światło dzienne, że zaniedbałam nawilżanie skóry czy cery. Coraz częściej cieszę się z nowego smarowidła, choć nie ukrywam, że wolę wybrać je sama. Wstępnie obawiałam się, że ten różany balsam nie przypadnie mi do gustu pod względem zapachu czy konsystencji, jednak po pierwszym użyciu wiem, że będę po niego chętnie sięgała. Miło było otrzymać niemiecki balsam Cosnature, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z nim w sprzedaży. Według mnie ma delikatnie herbaciany, słodki zapach i szybko się wchłania, czyli sama przyjemność.


Angielskie kosmetyki coraz bardziej do mnie przemawiają. Kiedyś tylko im się przyglądałam w TkMaxxie, a teraz chętnie ich używam. Angielskie serum rozświetlające NSPA już czeka w kolejce na użycie. Mam nadzieję, że należycie nawilży moją cerę i znikną moje problemy miejscowo przesuszonej skóry. 

BioOleo to polska marka naturalnych olejów. Udało mi się już ją poznać dzięki Shinyboxowi - wtedy trafił do mnie olejek macadamia z pipetą. Ten tu obecny ma wygodny roll-on idealnie stworzony do masażu cery, ale można również nałożyć go na dłonie i nanieść na włosy czy inne części ciała. Produkt multifunkcyjny, naturalny i mocno nawilżający - to lubię.


Dwa ostatnie kosmetyki to mineralne produkty do makjażu. Przed wysyłką został ujawniony polski róż Neauty Minerals w kolorze Rhubarb wine. To również mój kolejny kosmetyk Neauty - mam jeszcze cień do powiek. Angielskie minerały Earthnicity poznałam już wcześniej poprzez próbki - miałam wtedy korektor, podkład i róż. Tym razem mam okazję testować bronzer Sunkissed shimmer. Mam nadzieję, że będę z niego równie zadowolona.


Jeśli Tobie też spodobała się ta wyjątkowa edycja pudełeczka Liferia koniecznie ją zamów. W komentarzu do zamówienia wpisz kod malenka_april. Z tym kodem dostaniesz szósty kosmetyk - żel pod prysznic Apple&Bears (Travel Size), mix zapachów.
DepilConcept - jak wygląda salon i zabieg fotodepilacji?

DepilConcept - jak wygląda salon i zabieg fotodepilacji?

Witajcie po majówce! Pogoda może nas nie rozpieszczała, jednak słoneczko chętnie do nas wychodziło. Moja majówka była rozbita - niestety kilka dni spędziłam w pracy, jednak pozostałe spędziłam z rodziną i znajomymi oraz na aktywnościach na świeżym powietrzu. Po krótkim odpoczynku wracam do Was, czas na nowe wpisy, a mam ich kilka w zanadrzu. W minionym tygodniu byłam na kolejnym zabiegu fotodepilacji w DepilConcept na Ursynowie, więc tak jak Wam obiecałam pokaże Wam gabinet zabiegowy oraz opiszę jak wygląda zabieg.


Ursynowski DepilConcept mieści się tuż przy stacji metro Stokłosy w nowych lokalach handlowo/usługowych. W salonie na wejściu wita nas przestronna recepcja, w której można się rozgościć na kanapie, odwiesić płaszcz i spokojnie poczekać na swój zabieg.
Sale zabiegowe są dwie - urządzone również z klasą. Biała komoda na potrzebne do zabiegu akcesoria, krzesło, na którym można zostawić ubrania czy torebkę, półka na rekomendowane po zabiegu kosmetyki, a reszta mebli i sprzętów jest już stricte pod zabieg. Miejsce, na którym należy się położyć zawsze jest świeżo nakryte - w dodatku wita nas ręcznik z kwiatkiem, lampa doświetlająca oraz sprzęt, który jest w stanie zdziałać cuda.


Do zabiegu należy się nieco przygotować. Wiązka światła oddziałuje na włos w fazie wzrostu, toteż musi on być zgolony, ale już odrastający - wystarczy ta nieestetyczna czarna kropeczka. Przed zabiegiem konsultantka oczyszcza naszą skórę oraz rozprowadza na niej specjalny żel, który koncentruje światło z urządzenia IPL. Zabieg trwa adekwatnie długo do części ciała, na której jest przeprowadzany, przykładowo fotodepilacja pach to czas ok 15 minut wraz z przygotowaniem. Na koniec nasza skóra jest oczyszczana z żelu i po zabiegu smarowana jest łagodzącym żelem.
Zabieg polega na emitowaniu światła, które pochłania zawarty we włosach barwnik zwany melaniną. Pochłonięta energia powoduje wzrost temperatury włosa oraz uszkodzenie cebulki, co prowadzi do trwałej redukcji owłosienia.


Czy zabieg jest skuteczny? Poniżej zamieszczam zdjęcie kilkanaście dni po pierwszym zabiegu. Na zdjęciu widać, że pod pachą nastąpiło zmniejszenie widoczności czarnych punktów, redukcja podrażnień oraz wrastających włosków. Jestem zadowolona z zabiegu, ponieważ był bezbolesny, od razu po nim mogłam wrócić do normalnego trybu dnia, a efekty, które przyniósł są warte pieniędzy, jakie trzeba na nie wydać.

Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger