• Lirene • Balneoksmetyki • - dwa micele, których nie polubiłam od razu

Moim zdaniem płyny micelarne zrewolucjonizowały demakijaż. Niech podniesie rękę osoba, która jeszcze nie miała okazji używać tego kosmetyku do demakijażu - zapewne będzie takich niewiele o ile w ogóle. Wśród miceli znajdziemy klasyki - różowy Garnier czy Bioderma, jednak chętnie testujemy różne nowości - czy kupimy w promocji, czy to je dostaniemy. Właśnie w ten sposób trafiły do mnie dwie poniższe buteleczki, o których chciałabym dzisiaj Wam powiedzieć. Duo płyn micelarny z olejkiem rycynowym Lirene otrzymałam do testów od Trusted Cosmetics, natomiast płyn micealrny Balneokosmetyki trafił do mnie poprzez jednego z kosmetycznych boxów.


Obydwa kosmetyki mieszczą się w plastikowych butelkach, które pozwalają śledzić poziom zużycia kosmetyku oraz mają standardowe otwory dozujące. Jedna różnica to pojemność - micel Lirene ma aż 400 ml (ok 15-20 zł), co sprawia, że buteleczka jest wręcz pękata w stosunku do 250 ml (ok 30 zł) pojemności Balneokosmetyki. Jeśli chodzi o markę Lirene, która wyfrunęła spod skrzydeł Dr Ireny Eris to znam ją od dłuższego czasu i bardzo lubię. Wiem, że w pewnym momencie był również boom na Balenokosmetyki, jednak w moich zbiorach pojawiło się raptem kilka sztuk - m.in lakier do paznokci. Obydwie marki są jednak polskimi producentami kosmetyków. Obydwa świetnie sprawdzają się w swojej roli - dobrze zmywają makijaż i oczyszczają cerę z resztek makijażu. Co więc było powodem, aby z marszu ich nie polubić?


Płyn micelarny z olejkiem rycynowym Lirene ma dwie warstwy - typową micelarną i oleistą, które należy wymieszać ze sobą przed użyciem, o czym zwykle na początku zapominałam będąc przyzwyczajona do zwykłych płynów micelarnych. Jeśli już wstrząsnęłam buteleczką przed użyciem, to polewałam dwa waciki jednocześnie, a niestety warstwa oleista zatrzymywała się głównie na pierwszym z brzegu. Ot, drobnostki, jednak na początku użytkowania mocno mnie irytowały. Mniej błahymi powodami jest brak możliwości użycia produktu do poprawek w makijażu, ponieważ pozostawia tłustą warstewkę. Tłusta warstewka to również zmora niektórych osób podczas wieczornego demakijażu, choć w tym wypadku akurat pocieszam się dobroczynnym działaniem olejku rycynowego i kukurydzianego na rzęsy - przy regularnym użytkowaniu obserwuję wzmocnienie rzęs. Tłustą warstwę na cerze oczyszczam żelem myjącym i po kłopocie.

Płyn micelarny Balneokosmetyki zainteresował mnie przeznaczeniem do cery wrażliwej i normalnej. Nie raz zdarzało mi się, że kosmetyki podrażniały moją cerę - wysuszały, ściągały lub powodowały zaczerwienienie. Obecne w składzie wyciąg z kaktusa, woda oczarowa, pantenol, kwas mlekowy, ekstrakt z opuncji figowej i gliceryna stanowiły dla mnie obietnicę nawilżenia i łagodzenie podrażnień na twarzy. Pierwsze użycie - iście kremowo-świeży zapach, ślady na płatku kosmetycznym stanowiące o przeszłości makijażu na oku - bajka, prawda? Otworzyłam oczy i poczułam uporczywe szczypanie i pieczenie oczu. Pomyślałam, że zalałem je kosmetykiem, więc nie zniechęcałam się. Powtarzałam próby, jednak bezskutecznie. Łagodny dla cery kosmetyk niestety mocno podrażnia moje oczy. Świetnie się sprawdza do demakijażu twarzy, ale nie oczu. Używanie dwóch płynów micelarnych w czasie demakijażu jest dla mnie bezsensu, także niestety nie został moim faworytem. Używam u mojego faceta, raz na jakiś czas.


Znacie któryś z tych miceli?
Podzielcie się swoimi demakijażowymi koszmarkami?

25 komentarzy:

  1. Mam ten z Balneo w zapasach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam ich. Obecnie stosuję micele Garniera i Dermedic :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie znam ich :) mnie bardzo piekła skóra po płynie GoCraberry, też niby delikatnym :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam wcześniej tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam żadnego, ale Balneo mógłby być dla mnie dobry.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za ten wpis, wiem,czego unikać!

    OdpowiedzUsuń
  7. ten ten płyn z Lirene, bardzo dobrze bez żadnych nieprzyjemnych odczuć i szczypania usuwa szybko nawet wodoodporny tusz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zaś odkąd znalazłam taniego i dobrze sprawdzającego się micela w ogóle nie testuję innych ;) Dlatego tych nie znam w ogóle, ale to dobrze, bo pewnie i tak bym się z nimi nie polubiła :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach jak ja tych tlustych warstw nie lubie :/ A micele generalnie kocham!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam tych płynów nigdy :) Szkoda, że ten z balneo podrażnia oczy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze względu na cenę i jakość jaką przedstawiają nie spodziewałam się po nim czegoś takiego :(

      Usuń
  11. Żadnego z nich nie miałam okazji wypróbować i pewnie odpuszczę sobie zakup. Za dużo dobrych miceli jest na rynku.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kończę obecnie Lirene i nie wrócę do niego ! Nie porwał mnie w żaden możliwy sposób :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie póki co żaden micel nie zadowolił, i te niestety chyba też by tego nie zrobiły :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że się nie sprawdziły. Nie znam ich, a moim koszmarem są micele od Yves Rocher - oczy pieką, są zaczerwienione i łzawią. Miałam dwa różne i never again! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z YR do demakijażu miałam tylko chusteczki i dwufazówkę - lubiłam, choć oczywiście nieśmiertelna tłusta warstewka mu towarzyszyła ;]

      Usuń
  15. Osobiście nie lubię płynów miceralnych. Sprawdzają się u mnie w zmywaniu resztek makijażu oczu, ale jako że używam wodoodpornego tuszu, to żaden sobie z nim nie radzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie rzadko kiedy pojawiają się kosmetyki wodoodporne, więc micele są jak najbardziej na propsie :D

      Usuń
  16. Też lubię testować nowości :) Ostatnio w aptece Melissa zainteresował mnie płyn micelarny Sylveco i jestem z niego zadowolona, więc jeśli będziesz szukała nowego produktu to polecam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy komentarz ♥

Copyright © 2014 Maleńka bloguje , Blogger